Rejestracja
•
Szukaj
•
FAQ
•
Użytkownicy
•
Grupy
•
Galerie
•
Zaloguj
Forum Mystic Dragons Strona Główna
»
Czytelnia
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Add image to post
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Heroes
----------------
Heroes 3
Fresh
Wojna & Pokój
Tajniackie Forum MD
Rekrutacja
Luzik
----------------
Święta i powody do radochy
O wszystkim i o niczym
Czytelnia
Smocza galeria
Małe co nie co o nas
----------------
Klanowicze
Programy i inne gierki
----------------
MuOnline
Mario Forever
Lineage II
Niezbędniki
Gierki na stronach
Gry off-line
Poszukiwania Atlantydy
Ligi Światowe
----------------
Wizzard and Wariorrs
Tournament of Honor
Legendy Heroes
Polska Liga Heroes
Inne Klany
----------------
Linkownia
Sprawy Techniczne
----------------
Problematyka
Archiwum
Przegląd tematu
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Gość
Wysłany: Pią 20:58, 18 Maj 2007
Temat postu:
Krewal wstał czy nie wstał przeczytaj pierwszy akapit. zamiast pierwszego wstał powinno byc chyba obudził się lub inaczej otworzył paczałki, juz nawet nie przeczytam dalej bo pierwsze wyrazy mnie zniesmaczyły zdegustowały. Tamto forum już miało dużo reklam a to przesadza z reklamami i trzeba je po kilka razy zamykać utrudnia to korzystanie. I gratulacje nowego wyglądu domenki. A i powodzenia w wojnie klanowej
Krewal
Wysłany: Pią 4:41, 18 Maj 2007
Temat postu:
Następnego poranka Tiron wstał nieco zdegustowany. Mimo że na zewnątrz świeciło słońce, ptaki śpiewały, a z domu dobiegała go już poranną krzątanina, to nie wstawał. Leżał by tak pewnie jeszcze długo, gdyby nie jego mama, która miłym głosem zapraszała go na śniadanie:
- Wstawaj leniuszku, jedzenie już czeka pół godziny a ty jeszcze spisz.
Tiran od razu i z nieco lepszym nastrojem pobiegł do kuchni aby jeść przygotowany posiłek. Gdy skończył usiadł wygodnie w miękkim fotelu, rozłożył szeroko nogi i poczuł delikatność tkaniny. Zaczął myśleć co mógłby zrobić w ten piękny poranek. Jak się nietrudno domyśleć postanowił wybrać się do przyjaciela Frukona. Wyszedł więc z domu i raźnym rokiem kierował się do mieszkającego o parę ulic przyjaciela. Po przyjściu na miejsce zastukał w drzwi mosiężną kołatką i czekał. Otworzyła mu służąca* Frukona (*właściwie to pomocnicą, bo Kebaci nie uznawali takiej służby) i powiedziała aby przeszedł do pokoju dziennego. Tak też uczynił. Wchodząc do pokoju spostrzegł swego kompana do psot i wybryków, ale też i poważnego chociaż skorego do żartów Adrena. Popalali bagiene ziele. Dołączył do nich i pociągnął z fajki. Po chwili milczenia spytał spokojnym głosem:
- Jak wygląda sytuacja?
- Zaraz udamy się na plac i będziemy zbierać podpisy ochotników. Trzeba będzie też powiadomić tutejszego kowala Harada. Musi zająć się kuciem jednolitej zbroi i mieczy. Także krawiec Regun musi zacząć szycie waszych przyszłych stoi. Słowa te wypowiedział ze zwykłym dla siebie spokojem. Po czym znów zaciągnął z fajki.
- Drogi Adrenie, mam do Ciebie prośbę. Chodzi mi o to, że jeśli dotarł bym cały go Grydftoru i naprawdę zasłużył się oraz wsławił, nic mi po tym -ciągnął dalej-Jeśli mam o coś walczyć to muszę wiedzieć o co, ja nawet trochę nie znam historii tego królestwa. Proszę Cię, powiedz mi coś o starych dziejach królestwa. Po tych słowach Frukon odetchnął nieco i błagalnie spojrzał na maga. Do jego prośby przyłączył się też Tiron. Adren wziął głęboki oddech. Zaciągnął z fajki i zaczął:
-Rzecz sama, znaczy królestwa zaczyna się w erze drugiej. Era ta zaś dotyczy barbarzyńców i pomniejszych państewek...
Wtedy zło nabierało siły, aż doszło do potęgi, nikt w tym mu nie przeszkadzał gdyż państewka razem z krasnoludami i elfami kłóciły się i pozostawały w bezczynności. Obawiam się że ta sytuacja może się powtórzyć kolejny raz.-na chwile mag wrócił do rzeczywistości. Zaciągnął się z fajki i kontynuował :
- Dwóm stronom brakowało przywódcy. Obie z nich zdawały sobie z tego sprawę, ale nie obie dążyły do obrania wodza. Obóz Startegs, obóz dobrych, nie mógł się zdecydować. Zaczęły się wewnętrzne spory, elfy nie ufały kandydatowi krasnoludów, a krasnoludy kandydatowi elfów, dwie nacje nie chciały kandydata państewek. W przeciwnym obozie Drekus wybór nastąpił szybko, wybrano Mergora. Jego niezwykła wewnętrzna moc i plugawe zamierzenia przekonały siły zła. Spodziewał się szybkiego zwycięstwa. Nie mylił się . Pogranicze zaatakował w momencie waśni krasnoludów i elfów. Tak jak przewidział odniósł wielkie zwycięstwo. Zapomniał jednak, że walczy z zapalczywymi narodami. Elfy i krasnoludy jako najsilniejsze nacje odsunęły od głosu pomniejsze państwa i zdecydowały-nie będzie jednego króla, będą dwaj. Żaden jednak nie może być elfem ani krasnoludem. Będą ludźmi jako postacie bezstronne. Będą jednością, która zapanuje nad Grydftorem, krainą, która obejmie ziemie od pustkowi, aż po lasy Primu na wschodzie, po lisie wybrzeże na północy, aby wreszcie skończyć na równinie Erethia z górami Srebrnymi na południu. Otrzymają dwa potężne miecze, które będą symbolem władzy, a także jako prezent dwa gryfy i jednego smoka białego o imieniu Zeb, znaczy sojusz, wielki sojusz wszystkich narodów Grydftoru. Dzień ten zapisuje jako początek nowej ery, odrzucenie dawnych kłótni, początek nowego życia. Dwaj pierwsi królowie- Baras I i Aras I poprowadzili armie obozu Startegs do zwycięstwa. W ostatecznej bitwie spotkały się na przełęczy Eroz. Bitwa z początku bardzo wyrównana odwróciła się w momencie przylotu smoka, który miótł armie wroga swoim potężnym podmuchem. Zwycięstwo nie zostało w pełni wykorzystane, zamiast zniszczyć całe zło, królowie zamknęli je w więzieniu, w ich własnej krainie. Był to pierwszy i największy błąd królestwa. Siły zła były zamknięte 2000 lat. Jednak dokładnie po minięciu tego okresu dwaj, inni już monarchowie znikli bez śladu. Królestwo rozpadło się, smok odleciał wraz z gryfami do gór iglastych by tam założyć swoje siedliska, a na granicach straży więzienia nie było nikogo. To wtedy zaczyna się czwarta era. Dzisiaj mamy 2998r od rozpoczęcia naszej epoki. Zbiegły niegdyś Mergora powrócił do swej stolicy, którą przygotowali mu jego słudzy. Póki co nie może zaatakować, ale to póki co! Jest tylko kwestią czasu, aby zebrał odpowiednie siły do napaści. Boje się, że znów powtórzy się sytuacja sprzed lat... jednak jeśli i tym razem będzie podobnie, nie będzie już ocalenia dla naszego świata. Mergor uczy się na błędach. Tym razem zaatakuje raz, i dobitnie.
Czy teraz już zaspokoiłem waszą ciekawość? Spokojnie zakończył. Dwaj Kebaci wydali się posągami. Właściwie byli tak zasłuchani, że nawet niespecjalnie zauważyli koniec opowieści. Adren odezwał się więc powtórnie:
-Skoro nie mamy już nic do roboty to chodźmy pozbierać ochotników? Dopiero dwaj przyjaciele ocknęli się z zamysłu . Zgodnie wstali i podążyli do wyjścia z domu...
-Bilans jest niesamowity, jest tu podpisanych tak wielu młodych Kebatów, do tego po całej Kebaciarni wysłaliśmy gońców proszących o wsparcie naszej sprawy-przyznasz nam Adrenie , że odnieśliśmy niesamowity sukces. Już sobie wyobrażam nas wszystkich w ścisłym szeregu, głośno tupiących, idących w bój. Na samą myśl o tym Frukonowi serce podskakiwało mu do gardła i ogarniało go wielkie podniecenie. Wyobrażał sobie miecze, lśniące zbroje, siebie jako bohatera, który wycina w pień całe odziały orków. Lecz zaraz powstrzymał swoje marzenia, gdyż już oczekiwał chłodnego zaprzeczenia Adrena, które zawsze towarzyszyło jego uniesieniu. Że też on zawsze musiał mu psuć te piękne chwile. I tym razem się nie pomylił.
-Posłuchajcie mnie, drodzy Kebaci, wojna nie jest taka w bajkach, czy opowieściach . Wojna to strach, śmierć, ścisk, obrzydlistwo, czasem nieco przygody no i oczywiście służba. Ale o tym porozmawiacie z kim innym. Za niecały miesiąc będzie przechodziła w tych stronach grupa żołnierzy Grytftoru, która powoływała pod broń same giganty.
Te niezwykłe istoty mieszkają na zachodnich pustkowiach. Oczywiście nie między skałami. Jak wiecie wypiętrzyły się tam ogromne góry, kiedyś zwane Ganitus, a dziś po prostu góry mrozu. Nazwę swą zawdzięczają swemu niezwykle chłodnemu klimatowi. To właśnie tam swoją siedzibę założyli tytani. Prócz nich żyją tam też inne, niektóre nawet śmieszne stworzenia. Ale jest jedna cecha która je łączy-ich odwaga nie zna granic.
-To muszą być niesłychanie ciekawe istoty. Tak bardzo się cieszę, że je poznam. Musisz przyznać Adrenie, że tak takie wyprawy mają dobre strony. Upierał się przy swoim Frukon.
Czarodziej usiadł nieco zrezygnowany. Siedząc tak robił wrażenie małego, bezradnego, do tego przygarbionego starca. Wstał jednak spojrzał ku zachodowi, przysłonił twarzą ręką. Dzień chylił ku końcowi. Rozczepione płomyki słonca, dawały jeszcze blask, ale z każą chwilą słabnący. Mimo to na zewnątrz wciąż było upalnie. Jedyną ochłodę stanowił lekki wietrzy, który wprowadzał w szum pobliskie drzewa.
-My tu tak gawędzimy a ja jeszcze muszę iść do krawca Reguna. Przerwał chwile zamysłu Adren. Po czym ciągnął dalej musze już iść, do zobaczenia jutro!
Kebaci machnęli dłońmi na pożegnanie i sami wrócili do własnych pracy. Czarodziej zaś podążał już uliczkami. Szedł bardzo spiesznie, miał jeszcze tego dnia, do załatwienia bardzo ważną sprawę.
Do warsztatu krawca. Nie znał go prawie wcale, a za każdym razem gdy go widział robiło mu się nieprzyjemnie. Zawsze też Regun gdy tylko go zobaczył oblatywał go zimnym spojrzeniem. Na nim nie robiło to co prawda dużego wrażenia , ale inaczej było z pomocnikami krawca. Gdy tylko wzrok któregoś z nich spotkał się z oczami mistrza, ogarniał go paraliż. Było to coś jakby ośmiornica oplatała sowimi mackami ofiarę, która nie może się poruszyć, wydać z siebie tchnienia. Gdy więc dotarł na miejsce, szybko załatwił sprawy. Po wyjściu z warsztatu kierował się na skraj wioski. Na zewnątrz panował już półmrok. Mimo to sprawnie i szybkim tempie poruszał się w ustalone miejsce. W końcu stanął obok drewnianej budy i wydał dźwięk, sowy. Zaraz też w pobliższych zaroślach coś zaszeleściło. Poruszało się bardzo niezgrabnie, bo tłukło się w niebogłosy...Dobrze, że Kebaci mają zwyczaj wcześnie kłaść się spać, bo ten dźwięk ściągnąłby by z okolicy mieszkańców co najmniej 10 pobliskich domów. Adren był wściekły:
-Co robisz głupcze, chcesz żeby pół wioski wstało, czy Ty zwariowałeś? Och jak to się dzieje, że to Ty właśnie jesteś giermkiem przyszłego króla.
-bo panie jestem osobą, która mu uratowała życie. Powiedział nieznajomy. Odezwała się jeszcze raz, bardzo spokojnie. Po tym jak wściekły był na niego mag, można przypuszczać, że na pewno nie powie nic tak śmiało! Postać giermka, ukryta w cieniu teraz wyszła spoza swojej kryjówki. W bladym świetle księżyca wyłoniły się niewyraźne rysy 16 letniego chłopca. Na jego ustach widniał wielki uśmiech. Rozwarte wargi, śmiały się wręcz jak by nie zwracając uwagi, na dopiero co fatalne zachowanie. Jasna czupryna okrągły łeb, w który ktoś wcisnął parę błękitnych oczu. Patrzył tak na Adrena. Musiał to robić już wiele razy, gdyż sztuka od razu poskutkowała. Gniew nie tylko zniknął, ale czarodziej sam zaczął się głośno śmiać, nie zważając na wypowiedziane dopiero przez siebie ostrzeżenia. Chłopiec uśmiechnął się tylko i rzekł:
-Mam wiadomość od Farila. Niestety nie będzie mógł przybyć do tej wioski. Na wschodzie dzieją się dziwne rzeczy. Około 1 miesiąc temu odjechał w stronę stolicy. Po drodze wstąpi zapewne do krasnoludów. Chce sprawdzić po której stronie opowiedzą się gdy ujawni swoją osobę. Niestety, działa w konspiracji. Założę się, że gdyby był nawet na drugim końcu Verbum to i tak informacja o nowym królu szła by przez cały ląd, w połowie czasu jaki potrzebny jest na przebycie go konno! Reakcja zła byłą by natychmiastowa. Harocowie, bez zastanowienia, bez litości. Tak ich jedynym celem od dawna stała się głowa potomka. Sam wiesz jacy są groźni.
-Niech zrobić jak uważa. Przekażesz mu że z tego kraju będzie wiele ochotników. Większość będzie jednak wymagała szkolenia. Nie zapomnij dodać, iż zwerbowaliśmy także Herada. Wiem, że gdy przyjdzie do otwartej wojny, jego nefruytowe miecze będą naprawdę cenne. Wtem chłopiec zerwał się ze schodów, na których usiadł. Oczy wyszły mu na wierzch, policzki napełniły się powietrzem. Następnie wypowiedział zdanie. Zrobił to tak, jakby spuszczał z siebie coś wielkiego, co mu ciążyło. Można wręcz rzec, że nie powiedział, ale wypuścił z siebie te słowa:
-Nefruyt, nefruytowe, ja .... o jeju... ... byłem pewien, że takie coś nie istnieje! Te wszystkie opowieści, przecież jeden taki miecz często przeważał o niejednej bitwie!
-Ależ jesteś głupi. A Faril, myślisz że on ma jakiś pierwszy lepszy miecz? Jego narzędzie jest nefruyt z domieszką logódu. Takie miecze potrafili kuć tylko czterej kowale. Dwóch krasnali i dwóch elfów. Powstały zresztą takie 3 miecze. Dwa dla królów i trzeci, ale o tamtym wiem niestety bardzo niewiele. Miecze były kute w doś specyficzny sposób. Przy jednym kowadle stał jeden elf i jeden krasnolud. Kuli na przemian. No i tak powstała ta potężna broń. Nelog posiada nasz władca, natomiast Semel wciąż spoczywa w skarbcu Grytfdoru.
Wtem z pobliskiej ulicy dało się słyszeć równomierne kroki. Jedno było pewne-więcej niż jedna osoba zmierzała prosto na naszych towarzyszy. Adren syknął:
-Właź na drzewo Rahanie! Rahan , bo tak miał na imię posłaniec, niczym kot wślizgnął się na wysokiego dęba. Zrobił to tak zgrabnie, że nawet ani trochę nie przypominał tej niezdary z początku rozmowy. Gdy tylko znikneła jego postać, a czarodziej ukrył się w cieniu, na ulice weszły cztery osoby. Adren przyjrzał się im z daleka-Ach to na szczęście tylko ludzie-pomyślał. Nagle nieznajomi zaczęli głośno wdychać powietrze. Teraz ze złością stwierdził, że to nie mogą być ludzie. Jeden z nic wyskoczył wprzód i zaczął biegnąć ku czarodziejowi. Podczas tego rajdu, działo się z nim coś dziwnego. Ręce zaczęły się wydłużać, zmieniać barwę z brązowych na szaro-zielone. To samo było z nogami. Twarz z jajowatej przyjęła kanciasty wygląd. Usta wyszły do przodu. Teraz wyglądała jak melon czy górby ogórek. Przemianie uległy też i oczy. To po nich mag rozpoznał stwory. Niemiłosiernie błyszczące czarne oczy, tak to musieli być KergolowieZaraz za pierwszym ruszyły pozostałe. Głupie. Nie spodziewały się, że zaraz stanął naprzeciw milion razy potężniejszej osoby od nich. Gdy tylko monstra podbiegły na wystarczającą odległość, czarodziej wyskoczył z kryjówki wraz z obnażonym mieczem w ręce. Zaskoczeni tym zuchwałym wyskokiem potwory stanęły jak wryte. Ostrze broni zaświeciło w półmroku. Czarodziej zadał cios. Jeden Kergol leżał martwy. Pozostała trójka na ten widok odsunęła się szybko. W ich oczach można było dostrzec złość za tak nierozważne zachowanie. Szybko pozbierali myśli i natarli jeszcze raz. Bez skutku. Adren w niezwykły sposób wykonał obrót zabijając dwa monstra. Na koniec skierował potężne pchnięcie w stronę ostatniego Kragola. Chybił. Zdołał jedynie ranić potwora. Tamten widząc jak wygląda jeg pozycja, nie zwlekając popędził w strone drzewa. Ja mu się wydawało wolności. A jednak było to jego niedoczekanie. Nie wiedział, że na drzewie czai się mała postać, gotowa do skoku w każdej chwili. Gdy tylko znalazł się pod konarami dębu, jego plecy obciążył ciężar, a następnie ostry ból. Przewrócił się. Natychmiast do konającego stwora podbiegł mag:
-Jak się tu znalazłaś szumowino! Gadaj, jest was więcej. Odpowiedział mu jedynie głuchy rechot, i ironiczny uśmiech. Powoli powiedział:
-Już czas, oto zaczyna się wymarsz z ciemnego królestwa....koniec ery ludzi, zdobędziemy miasto, potem las i po kolei każdy wasz punkt oporu. W końcu to my będziemy rządzić Verbum. Zaraz po jego słowach zatrzęsłą się Ziemia. Czarodziej wypuścił z rąk nieżywego plugawaca. Wyprostował się. Tak chłopiec wiedział że to poważna chwila, Adren przyjmował taką postawę tylko w najważniejszych chwilach. Podszedł bliżej. Usłyszał szepty w niezrozumiałym języku. Potem mag, wyskoczył na jeden z pobliskich domów i z ogromną siłą w głosie zawołał:
-Nadszedł czas walki! Czas rozstrzygnięcie, kto jest prawdziwym panem Verbum! Dalej wszyscy! Każdy mieszkaniec królestwa! Niech stanie gotów by bronić miasta! By bronić stolicy! Jego głos rozwiał się we wszystkie strony świata. Następnie, już całkiem zwyczajnie, zeskoczył z dachu i cicho szepnął giermkowi do ucha:
-Zaczęło się...wcześniej niż przypuszczałem, czas walczyć o ludzkość!
Krewal
Wysłany: Śro 12:06, 29 Mar 2006
Temat postu:
no kurde i odpowiedzi brak..
Nodawa
Wysłany: Śro 10:30, 29 Mar 2006
Temat postu:
Jak faktycznie tak jest to napewno ci odpowie
Krewal
Wysłany: Wto 18:53, 28 Mar 2006
Temat postu:
heh walsnie kolejny lvl.. ale tk jak patrze na pajaka to czuj ze za bardzo mu nie idzie co z toba pajka?? naet ci sie zwalil cy co??
Nodawa
Wysłany: Pon 16:21, 27 Mar 2006
Temat postu:
Krewetka przecież to nie wyścigi
przecież prędzej czy później i tak dojdziesz do któregoś tam levelka w postach
oczywiście o ile tematy nie będą kasowane
bo wtedy droga może być bardzo dłuuuga
Krewal
Wysłany: Nie 15:09, 26 Mar 2006
Temat postu:
qrde i tak jestem na przodzie wiec sie mozecie wypchac:P
Nodawa
Wysłany: Śro 18:38, 22 Mar 2006
Temat postu:
Hehehe ale są już nowe miana i dopracowanew pełnico chyba 500 posta więc narazie się nie martwie
haha troche wam zajmie nabijanie ty postów hahaha
Krewal
Wysłany: Śro 11:18, 22 Mar 2006
Temat postu:
to sie zgadza nae\wet mi juz nieduzo brakuje do maly wu\ileki smok:P
dobrze jest:]
Nodawa
Wysłany: Wto 17:09, 21 Mar 2006
Temat postu:
Organ nie w sposób nie zauważyć twej obecności
ale musisz nadrobić nie ma bata
Krewal
Wysłany: Wto 12:51, 21 Mar 2006
Temat postu:
dobre... wsumie nie glupi pomysl:]
Morgan-Ghost
Wysłany: Wto 12:15, 21 Mar 2006
Temat postu: Z cyklu moderator radzi...
Temat "Powieść" zostaje podzielona na dwa tematy: Temat właściwy i temat o dyskusji o temacie właściwym, oraz ocenzurowany z niepotrzebnych postów.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Design by
Freestyle XL
/
Music Lyrics
.
Regulamin